22 marca 2023

Sport i wypoczynek: historia dziecięcych zabaw podwórkowych w Warszawie

Related

Jerzy Pawłowski – najwybitniejszy warszawski szermierz

J. Pawłowski to jeden z najwybitniejszych warszawskich sportowców wszechczasów....

Najwybitniejsi sportowcy Warszawy: biografie i osiągnięcia

Szybki rozwój życia sportowego w Warszawie datuje się na...

Historia warszawskiego tancerza, który żyje i pracuje ze złożoną chorobą

Taniec to miłość całego jego życia. Jeśli zapytać popularnego...

Sekrety i skandale Stanisławy Walasiewicz, polskiej wielokrotnej sportowej rekordzistki świata

Jednym z najbardziej skandalicznych i utalentowanych sportowców w Polsce...

Stadion Narodowy im. Kazimierza Górskiego w Warszawie: historia i ciekawostki

Jednym z najnowszych stadionów w Warszawie jest Stadion Narodowy...

Share

Jeszcze nie tak dawno temu były czasy, kiedy dzieci po szkole nie wolały spędzać czasu wpatrzone w gadżety elektroniczne, tylko bawić się w ciekawe gry na świeżym powietrzu. Warszawscy dzieci XX wieku znali wiele sportowych zabaw podwórkowych, na których mogli spędzać kilka godzin dziennie, zwłaszcza w ciepłe dni. Do szczęścia najmłodszych potrzebna była tylko kreda, patyczki i kolorowe szkiełka, a czasem nawet bawiono się na zasadzie czystej improwizacji bez rekwizytów. Entuzjaści stolicy Polski w projekcie „Gram nie sam” postanowili przywrócić dawno zapomniane tradycje dziecięcych zabaw, kiedy to ludzie z łatwością znajdowali alternatywę dla komputerów i smartfonów w komunikacji na żywo – pisze iwarszaw.eu

Przypomnijmy sobie teraz, w jakie gry bawiły się warszawskie dzieci

W połowie XX wieku na warszawskich podwórkach dzieci często spędzały czas grając w grę zręcznościową serso. Niewiele osób wie o tym, że ta popularna gra dla dzieci pochodzi ze starożytnego Rzymu. Jej rozkwit rozpoczął się dopiero w XIX wieku. Do tej zabawy wystarczyły dwie osoby, ale zajęcie jest oczywiście o wiele przyjemniejsze, gdy bawi się więcej dzieci. Uczestnicy zabawy ustawiali się w parach naprzeciw siebie z kijami-mieczami i próbowali za ich pomocą złapać rzucane przez przeciwnika plastikowe kółka. Kiedy złapano pierścień, należało go jak najszybciej odrzucić, a zadaniem przeciwnika było go złapać. Serso rozwijało inteligencję, szybkość reakcji i uważność, poza tym było bardzo ekscytujące.

Autorzy projektu „Gram nie sam” opowiadają, że warszawskie dzieci zawsze uwielbiały aktywne zabawy i często wymyślały ich różne wariacje. Prawdziwym hitem była zabawa, nazywana wyścigiem kapsli. Wystarczyło zebrać kilka kapsli od butelek i narysować kredą lub patykiem „tor wyścigowy”. Następnie ustawiano kapsle na starcie i pstrykano w nie palcami, starając się, aby dotarły do mety szybciej niż przeciwnika. Czasami, aby skomplikować zadanie, uczestnicy dodawali do „toru wyścigowego” przeszkody w postaci patyków, kamieni lub innych przeszkód – trzeba je było ostrożnie i szybko omijać. W przeciwieństwie do pierwszej gry, w wyścigach kapsli był zwycięzca i stawała się nim osoba, której kapsel najszybciej docierał do mety.

Wojny podwórkowe w warszawskim stylu

Czasem dziecięce zabawy na podwórku miały okazję przerodzić się w blockbuster, w którym najbardziej wspaniałe efekty specjalne wytwarzała wyobraźnia młodych warszawiaków. Na warszawskich podwórkach można było zobaczyć narysowany kredą krąg, który dzielono na kilka części – to wyobrażony kraj, którego broniono przed wrogami. Każdy gracz miał za zadanie wybrać swoją część koła i nadać jej nazwę, tworząc swój własny „kraj”. Następnie jeden wybrany uczestnik, „wróg” z kamieniem w dłoni, podawał nazwę kraju, któremu wypowiadał wojnę i rzucał kamieniem w określoną część narysowanego koła. Wszystkie dzieci uciekały, a właściciel kraju musiał jak najszybciej podnieść kamień i krzyknąć: „Stop!”. Wszyscy uczestnicy gry zastygali w bezruchu, a ten, który miał kamień w dłoniach, wybierał jeden z „krajów” i próbował w niego uderzyć. Jeśli się powiodło, ta część terytorium trafiała do niego. Wygrana przypadała „państwu”, któremu udało się przejąć jak najwięcej terytoriów.

W ramach projektu “Gram nie sam”  w stolicy udało się zebrać szereg unikalnych zdjęć, które opowiadają o czasie wolnym dzieci sprzed wielu lat. Różnorodność zabaw podwórkowych była bardzo szeroka – od starorzymskiego serso, footbaga i tzw. wojny po tradycyjne klasyki, nokaut i skakanie na skakance. Polskie dzieci były tak kreatywne, że nawet przy pomocy samych zeszytów, ołówków i monet tworzyły własne piłkarzyki. Był to świetny zamiennik zabaw na świeżym powietrzu, gdy pogoda niezbyt dopisywała.

“Zagrajmy razem” to nie tylko fragment historii miasta, ale także zbliżanie ludzi. Autorzy projektu chcieli przypomnieć, że każdy może wrócić do swojego dzieciństwa i zagrać w swoją ulubioną grę z przyjaciółmi, do czego nie potrzeba specjalnego zaproszenia – wystarczy poczekać na dobrą pogodę, zebrać wesołe towarzystwo i spędzić kilka godzin z korzyścią dla zdrowia fizycznego i psychicznego.

.,.,.,.